poniedziałek, 17 lutego 2014

Chapter 4 Listen to me bitch!

                                                                  *Selena's Pov*

Kiedy wyszłam z łazienki przypomniało mi się, że miałam 8 nieodebranych połączeń od Demi. Postanowiłam do niej zadzwonić, ale najpierw zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość od Justina, kiedy ją przeczytałam uśmiechnęłam się. Po chwili wybrałam numer Demi,  odebrała od razu.
-Halo?! Selena?! Dzięki bogu!-krzyknęła do telefonu na co ja lekko odsunęłam telefon od ucha.
-Czy coś nie tak?-spytałam zdezorientowana.
-Martwiłam się o ciebie. Proszę nigdzie już z nim nie jedź.-błagała na co ja westchnęłam.
-Demi...on jest naprawdę fajny...nie jest niebezpieczny.-powiedziałam spokojnie na co prychnęła.
-Proszę cię. Co jeśli tylko udaje miłego żeby cię przelecieć!?-krzyknęła, a ja przełknęłam ślinę. Miała rację, dzisiaj wzrokiem mnie rozbierał.
-Masz rację. Przepraszam.-powiedziałam.
-Nie przepraszaj Sel, po prostu się do niego nie zbliżaj. Dobrze?-spytała z troską.
-Dobrze.-powiedziałam, a po chwili usłyszałam kroki.-Muszę już kończyć, do jutra.-szybko powiedziałam i się rozłączyłam. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę.-szepnęłam, a zza drzwi wyszedł Ryan.
-Czego chcesz?-spytałam.
-Przeprosić.-podszedł do mnie i usiadł obok.-Nie mogę się po prostu przyzwyczaić, że moja mała siostrzyczka dorasta.-powiedział na co zachichotałam.-Do twarzy ci w uśmiechu.-szepnął i mnie przytulił. Położyliśmy się na łóżku i zaczęliśmy rozmawiać, aż oboje zasneliśmy...

***

 

Poczułam szturchanie w ramię, na co otworzyłam zaspane oczy.
-Wstawaj czas do szkoły.-powiedział Ryan, a po chwili dodał.-Zrobiłem ci śniadanie, ja muszę już iść. Wyjeżdżamy z chłopakami.-schylił się do mnie i pocałował mnie w czoło.-Uważaj na siebie.-szepnął, a po chwili wyszedł z pokoju. Jęknełam i zwlokłam się z łóżka. Nigdy nie mówił gdzie jeździ, a ja nigdy nie pytałam. Rzadko wyjeżdża, nie lubi zostawiać mnie samej, a jak wyjeżdża najczęściej Marcus, przyjaciel Ryana mnie pilnuje, ale zawsze mi o tym mówi, a tym razem. Taak! Nareszcie nie będę kontrolowana!  Ubrałam się i odświeżyłam po czym zeszłam na dół, gdzie czekały na mnie tosty. Z uśmiechem usiadłam przy stole i zaczęłam je jeść, po chwili spojrzałam na zegarek, który wskazywał. 7:55 co? Momentalnie wstałam od stołu i zaczęłam biec w stronę wyjścia. Po chwili wybiegłam z domu i biegłam do szkoły, ale złapałam kolkę. Spojrzałam na zegarek 8:02.
-Cholera.-przeklnęłam. Nagle usłyszałam pisk opon. Odwróciłam się.
-Podwieść cie księżniczko?-spytał z uśmiechem Bieber.
-Dzięki przejdę się i tak jestem już spóźniona.-powiedziałam i chciałam już odejść.
-No dalej wskakuje. Ryana przecież nie ma.-powiedział. Cholera. Z kąt on to wie?-Przecież nie gryzę.-zaśmiał się, a ja westchnęłam i wsiadłam do samochodu wiedząc, że nie odpuści. Kiedy wsiadłam zlustrował mnie wzrokiem.
-Co?-spytałam. On nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnął. Jechaliśmy już jakiś czas, to było dziwne powinniśmy już dojechać...
Spojrzałam przez okno i zobaczyłam, że byliśmy na autostradzie.
-Co ty robisz? Jedź do szkoły!-krzyknęłam przestraszona.
-Spokojnie.-szepnął i złapał mnie za rękę żeby mnie uspokoić, ale mu ją wyrwałam.
-Jedź do szkoły!-krzyknęłam, a łzy już miałam w oczach. Dlaczego ja muszę być taka głupia?! Justin gwałtownie skręcił i zjechał na pobocze. Odwrócił się w moją stronę.
-Spokojnie ze mną jesteś bezpieczna, nie musisz się bać.-szepnął patrząc mi w oczy.-Obiecuje, że nic ci ze mną nie grozi.-szepnął i pogłaskał mój policzek.
-Zabierz mnie do szkoły.
-Sel chcę cię zabrać w jedno miejsce, proszę. Potem cię zawiozę do szkoły. Obiecuję.-mówiąc to patrzył mi w oczy, nie wiem jak, ale się uspokoiłam.
-Gdzie chcesz mnie zabrać?-spytałam, a on się uśmiechnął i ruszył.
-Zobaczysz na miejscu.-zerknął jeszcze na mnie i skoncentrował się na drodze...

                                                                    *Justin's Pov*        

  

Od czasu zerkałem na nią. Miała krótkie spodenki, które odsłaniały jej długie, seksowne nogi i białą bokserke. Chcę jej pokazać pewne miejsce. Wiem, że nie powinienem jej porywać w trakcie lekcji, ale później by ze mną nigdzie nie pojechała. Po pewnym czasie zatrzymałem samochód i wyszedłem z niego, a po chwili byłem przy drzwiach Sel. Otworzyłem jej drzwi i pomogłem wysiąść. Złapałem ją za rękę i ruszyłem w stronę drzwi.
-Gdzie my jesteśmy?-spytała nagle rozglądając się.
-W spalonym magazynie.-powiedziałem i wzruszyłem ramionami. Magazyn znajdował się w lesie, więc był obrośnięty, a w środku znajdowało się kilka drzew. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się na tyły. Stanąłem przyglądając się Sel czy jej się podoba. Przed nami nie było ściany tylko piękny widok. Druga część magazynu w, której teraz byliśmy znajduje się na urwisku.
-WoW. Jest tu pięknie.-powiedziała i się uśmiechnęła po czym odwróciła głowę w moją stronę.-Jak znalazłeś to miejsce?-spytała zachwycona.
-Kiedy było mi strasznie źle, nie panowałem nad sobą i po prostu biegłem przed siebie, aż trafiłem tu.-powiedziałem i na nią spojrzałem, a przed oczami pojawiła mi się ta straszna noc, kiedy...
-Justin.-pomachała mi przed oczami na co ja wybudziłem się z transu.-Wszystko w porządku?-spytała niepewnie.
-Teraz już tak.-uśmiechnąłem się i spojrzałem na Sel.
-Często tu przychodzisz?-zapytała.
-Gdy jest mi źle, tu się po prostu uspokajam i zapominam o wszystkich problemach i złych rzeczach.-Uśmiechnęła się i znów spojrzała na piękny widok.
-Chciałabym mieć takie miejsce.-szepnęła.
-Teraz już masz.-uśmiechnąłem się do niej, a ona to odwzajemniła.
-Dziękuję. Naprawdę to doceniam.-staliśmy potem jeszcze chwilę w milczeniu, aż się znów nie odezwała.
-Chyba musimy już wracać jest 8:45. Nawet nie zdążymy na drugą lekcję.-jęknęła i uderzyła mnie w ramie.
-Ej! To nie moja wina.-powiedziałem i się zaśmiałem.
-Nie wcale.-powiedziała z sarkazmem i ruszyła do wyjścia, ale się poślizgnęła i prawie upadła, ale ją złapałem.
-Nic ci nie jest?-spytałem troskliwie, a ona pokiwała przecząco głową.
-Wszystko gra.-wyszeptała. Ruszyliśmy do wyjścia i po chwili byliśmy w drodze do szkoły. Sel się nie odzywała, chyba nad czymś myślała.
-Nad czym tak myślisz kochanie?-spytałem i się do niej uśmiechnąłem.
-Nie nazywaj mnie tak.-powiedziała i się skrzywiła.
-Ooo komuś się zbliża okres.-zaśmiałem się.
-Jesteś dupkiem Bieber.-powiedziała zła. Przygryzłem wargę.
-Oww jesteś taka seksowna kiedy jesteś zła.-powiedziałem, a ona się zarumieniła.-Aww ktoś tu się rumieni.-schowała twarz pod włosami.
-Nie rumienie się idioto.-powiedziała.
-Tak.
-Nie.
-Tak.
-Skończ już!-krzyknęła zła.
-Kotku nie denerwuj się tak.-powiedziałem i położyłem swoją rękę na jej kolanie, ale ona ją zrzuciła.
-Nie nazywaj mnie tak!-krzyknęła, a ja zrobiłem się zły. Nienawidzę jak na mnie krzyczą nawet ona.
-Posłuchaj mnie!-gwałtownie zjechałem na pobocze.-Byłem miły suko! Nikt nie będzie na mnie krzyczał!-krzyknąłem na nią, a ona poczerwieniała od złości i wyszła z samochodu tak po prostu. Cholera. Dopiero teraz zacząłem myśleć co powiedziałem. Jestem cholernym kretynem! Gwałtownie wysiadłem z samochodu i zacząłem za nią krzyczeć.
-Selena! Wracaj! Przepraszam!-krzyknąłem, ale ona szła dalej. Kurwa. Podbiegłem do niej i ją przytuliłem od tyłu.-Przepraszam.-szepnąłem jej do ucha, ale ona zaczęła mi się wyrywać.
-Cholera zostaw mnie!-krzyknęła.-Nikt nie będzie mnie nazywał suką, a tym bardzie ty!-krzyczała, a ja nawet nie drgnąłem. Zaczęła mnie uderzać, ale była za słaba żeby mnie skrzywdzić. Jednak zasłużyłem na to, nie powinienem na nią krzyczeć i to z takiego jebanego powodu.
-Przepraszam Sel.-powiedziałem odwracając ją w moją stronę.-Wróć do samochodu, zawioze cię do szkoły.-szepnąłem jej do ucha, a ona mi się jakimś cudem wyrwała i poszła do mojego samochodu, a ja ruszyłem za nią. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy, a kiedy odzywałem się do niej ona mnie ignorowała. Następna rzecz której nienawidzę, ale starałem się nie wybuchnąć...

                                                                      *Selena's Pov*

 

Co za dupek! Nikt nie będzie mówił, że jestem suką, a w szczególności ON. Kiedy tylko dojechaliśmy do szkoły wybiegłam z jego samochodu bez pożegnania i zaczęłam biec na lekcje. Przed klasą spojrzałam na godzinę. 9:15 kurwa. Przez niego się spóźniłam, weszłam do klasy.
-Panienko na którą to się przychodzi do szkoły?!-spytał lekko zdenerwowany nauczyciel, już miałam odpowiedzieć kiedy Justin odpowiedział za mnie.
-Mam nadzieję, że nie ma żadnego problemu?-spytał Justin podnosząc jedną brew na co nauczyciel pokręcił głową na nie i wrócił do lekcji. Byłam zaskoczona, czemu nauczyciel nawet nie zareagował? Nawet nie wiem jak i kiedy, a siedziałam w ławce z Justinem, który przez cały czas robił głupie miny żebym zwróciła na niego uwagę. Kurde nie rozumiem tego chłopaka, w jednej chwili jest miły wręcz romantyczny w drugiej jest dupkiem, a teraz? Próbuję mi zaimponować, jest w 100% bipolarny... Zignorowałam Justina i skupiłam się na lekcji, gdy nagle poczułam, że ktoś we mnie czymś żucił. Na ławce zauważyłam karteczkę, wzięłam ją i otworzyłam, a w środku było napisane:
,,Nie ignoruj mnie księżniczko"
Spojrzałam w bok na Justina i przewróciłam oczami, czy on jest głupi czy głupi? Szczerzył się do mnie jak niedorozwinięty. Na drugiej stronie kartki odpisałam mu.
,,Czego chcesz Bieber?"
Rzuciłam w jego stronę kartkę, a on ją odwrócił i przeczytał, po czym wyrwał drugą kartkę i coś na niej napisał. Odrzucił mi niechlujnie zwiniętą kartkę, a ja ją złapałam i rozwinęłam.
,,Umówić się z tobą na randkę, kochanie. ;*"
Przewróciłam oczami, a po chwili dostałam drugą kartką w głowę.
,,Nie przyjmuję odmowy, więc będę po ciebie o 19 ;)"
Co za debil, jeśli myśli, że z nim pojadę to się myli. Po chwili zadzwonił dzwonek na przerwę, a ja zaczęłam się pakować, po chwili podbiegła do mnie Demi.
-Sel ! Gdzie byłaś?!-od razu spytała.
-Ten debil mnie porwał.-wskazałam palcem na Justina, a on przyciągnął mnie do siebie i szepnął do ucha.
-Nie ładnie pokazywać palcem, a po zatym nie mów, że nie było fajnie.-powiedział.
-Tak w szczególności kiedy nazwałeś mnie suką.-powiedziałam i chciałam się mu wyrwać, ale mi na to nie pozwolił.
-Już cię za to przeprosiłem.-szepnął.
-Z kąt wiesz, że ci wybaczyłam.-powiedziałam, a on bardziej przyciągnął mnie do siebię.
-A nie?-spytał podnosząc brew. Demi nadal się nam przyglądała. Wyrwałam się mu, chwyciłam Demi za rękę i wybiegłyśmy z klasy. Justin pobiegł za nami, a po chwili przytrzasnął mnie do ściany.
-Przepraszam, przepraszam...-szeptał w kółko mi do ucha. Zaczęłam się śmiać, a on się uśmiechnął.
-Zgoda, tylko przestań.-powiedziałam ciągle się śmiejąc.
-To do wieczora, księżniczko.-powiedział i musnął mój policzek, Demi podbiegła do mnie lekko rozzłoszczona.
-Co ty do cholery robisz?! Miałaś trzymać się od niego z daleka!-krzyknęła, a Justin to usłyszał, bo w połowie drogi się odwrócił, chwilę potem już gdzieś ciągnął Demi. Przestraszyłam się i szybko do nich podbiegłam. Zaczęłam błagać Justina żeby nic jej nie zrobił, ale on nie chciał mnie słuchać. Dopiero kiedy łzy spłynęły mi po policzku odwrócił się do mnie i powiedział.
-Nie martw się o tą suke..tylko porozmawiamy.-szepnął mi do ucha, a po chwili odszedł z Demi. Co on chce jej zrobić?!

                                                                     *Justin's Pov*


-Posłuchaj mnie suko!-krzyknąłem na nią, kiedy rzuciłem ją na ziemię.-Nie mieszaj się w nie swoje sprawy ździro! Jeśli chcesz tą pierdoloną morfinę to zacznij słuchać swojego pana!-krzyknąłem mocno wkurzony i z tylnej kieszeni wyjąłem pistolet po czym przyłożyłem go do jej głowy.-Jeśli jeszcze raz zaczniesz jej mieszać w głowie.-docisnąłem jej pistolet.-Wtedy możesz pożegnać się z życiem swoim i nie tylko.-uśmiechnąłem się do niej kpiąco, a ona z przerażeniem przełknęła ślinę. Schowałem pistolet i jak gdyby nigdy nic wyszedłem z lasu do którego ją przywlokłem i mijając szkołę wsiadłem do samochodu i odjechałem . Co prawda miałem jeszcze jakieś zajęcia, ale kogo to obchodzi?  Teraz chciałem skupić się jedynie co przygotować na wieczór z Sel...

*** 


Wyjechałem z domu i ruszyłem w kierunku Sel. Chcę być punktualny, ciekawe czy ona będzie czekała.. Po kilku minutach już byłem przy jej domu, wysiadłem z samochodu i podszedłem do drzwi. W duchu modliłem się żeby Sel mi je otworzyła. Po kilku sekundach od zadzwonienia do drzwi otworzyły się, a w drzwiach stała w przepięknej sukience Sel. Patrzyłem na nią przez dłuższą chwilę, miała na sobie kremową sukienkę, która ledwo zasłaniała jej seksowną pupę i była bez ramiączek. Włosy były wyprostowane i ułożone schludnie. Z transu wybudził mnie delikatny głos Sel.
-Wszystko gra?-spytała niepewnie.
-Tak, to dla ciebie.-podałem jej bukiet róż, wiem że to tandetne, ale dziewczynom się podoba, więc nie będę narzekał. Uśmiechnęła się na widok kwiatów. Dobrze wiem, że to są jej ulubione, uśmiechnąłem się.
-Wejdziesz, na chwilę?-spytała.
-A są twoi rodzice?
-Tak.-odpowiedziała.
-Więc poczekam.-nie chcę żeby jej rodzice mnie zobaczyli, poza tym jej tata pracuje w policji. Wolę się nie narażać, że mnie sprawdzi i mi ją zabierze... Po chwili Sel stanęła obok mnie. Złapałem ją delikatnie za rękę i otworzyłem drzwi, a kiedy wsiadła zamknąłem je i poszedłem na miejsce kierowcy.
-Jaki dżentelmen.-zachichotała, a ja posłałem jej niewinny uśmiech i ruszyłem...
__________________________________________________________________________
Droga Magdo,
Doceniam to naprawdę, ale sama chciałabym kontynuować bloga, dziękuje też, że wyraziłaś swoje zdanie :) Na pewno rozdziały postaram się pisać dłuższe i WoW na początku kiedy zaczynałam pisać tego bloga nie spodziewałam się, że komuś się to spodoba <3 dziękuje i pozdrawiam.
ale na fb możemy popisać jeśli chcesz ja zawsze chętna ;)
P.S. weźcie przestańcie pisać w komentarzach promo swojego bloga, bo to wkurza i przy okazji nie Biberem tylko Bieberem jak już... Przepraszam jeśli to zabrzmiało nie miło, bo nie chcę nikogo urazić..

7 komentarzy: