poniedziałek, 24 lutego 2014

Chapter 7 Where are you going?

                                                                     *Justin's Pov*

Jechaliśmy w ciszy. Wiem, że Sel jest na mnie zła, ale nie pozwolę jej iść na tego typu zabawę. No proszę, jest tak seksowna, że kiedy ona wyjdzie z tego klubu, już dawno nie będzie dziewicą... Ona jest zbyt niewinna i delikatna dla tego typu rzeczy...
Kiedy dojechaliśmy Sel nadal się do mnie nie odzywała. Dlaczego ona musi być taka uparta. Pierwsza wyszła z samochodu. Westchnąłem i  wyszedłem za nią. Weszliśmy do domu.
-Sel.-jęknąłem i popchnąłem ją na ścianę, a ręce położyłem po bokach jej głowy na ścianie. Spojrzeliśmy sobie w oczy, przybliżałem swoją twarz do jej. Już miałem ją pocałować kiedy usłyszałem chrząchnięcie. Wkurzony wróciłem do swojej wcześniej pozy.
-Bieber takie rzeczy nie przy nas.-powiedział rozbawiony Taylor, a Sel się zarumieniła. Wyglądała słodko.
-Odczep się.-powiedziałem nadal zły.
-Oh..ktoś się wkurzył.-zaśmiał się i wszedł do salonu, a ja pociągnąłem Sel i poszliśmy za nim.-Patrzcie kogo znalazłem.-znów się zaśmiał Lautner.
-Taylor, już daj im spokój. Daj się nacieszyć Bieberowi.-powiedział uśmiechnięty Chaz. Kurwa co za idioci. Unikałem wzroku Sel. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać jakąś komedię. W pewnej chwili poszedłem do łazienki, bo zacząłem się źle czuć. Usiadłem na podłodze i oparłem się o zlew. Nagle dalszy ciąg wydarzeń pojawił mi się przed oczami. 

*Flashback*
Obudziłem się w białym pomieszczeniu, kiedy otworzyłem oczy ujrzałem chłopaków, lecz nie wszystkich z naszego gangu zabrakło Marcusa, Brucea i Liama. Chris, Chaz i Taylor spojrzeli na mnie.
-Co ja tu robię i gdzie jestem?-zapytałem.
-Znaleźliśmy ciebie nieprzytomnego na podłodze, Ryan nieźle ciebie skopał, a jesteś w szpitalu.-odpowiedział Chris.
-A pozostali?-spytałem.
-Zostali z Ryanem.-powiedział Chaz.
-Gdzie jest Selena?-zapytałem od razu. Chłopcy spojrzeli po sobie, a Taylor się odezwał.
-Też jest w szpitalu, ale nie panikuj Justin i od razu ci mówię, że potrącił ją samochód.-co? Jak ja mam być spokojny. Gdzie ona jest, chcę ją zobaczyć. Próbowałem wstać, ale na marne.
-Musisz tu zostać przez 3 dni.-powiedział Chaz.
-Zwariowałeś?! Muszę zobaczyć Sel!-krzyknąłem i próbowałem się podnieść.
***
Trzy dni później wyszedłem ze szpitala, próbowałem skontaktować się z Ryanem lub Sel lecz na marne, w końcu postanowiłem pojechać do ich domu. Zadzwoniłem do drzwi, a kiedy się otworzyły w nich stał Ryan.
-Gdzie ona jest?!-zapytałem od razu.
-Nie zobaczysz jej! -krzyknął, a ja go popchnął i zacząłem krzyczeć.
-Sel! Sel!-lecz zero odpowiedzi, usłyszałem ironiczny śmiech.
-Nie ma jej tu, jest w szpitalu kretynie!-krzyknął, a ja zamarłem. Mocno pociągnąłem Ryana do ściany.
-Co się stało?! Czemu potrącił ją ten jebany samochód?!-krzyknąłem.
-Niech lepiej ciebie to nie interesuję, ale skoro pytasz straciła pamięć. Jeśli przypomnisz jej o sobie..Powiem mojemu ojcu i Sel co robisz.-zaśmiałem się.
-A ty. Co zrobi twój ojciec kiedy się dowie, a Sel..ona ciebie też nie pamięta!-krzyknąłem.
-Przypomni sobie, a ty lepiej wyjedź z miasta.-powiedział i wbił mi nóż w brzuch. Po chwili go wyciągnął, a ja upadłem na podłogę i zwinąłem się. Zaśmiałem się znowu.
-Nie wyjadę stąd. Chcesz żeby twój ojciec się dowiedział i Sel? Nigdy ci tego nie wybaczą.-wyszeptałem zwijając się z bólu.
-Kiedy przypomnisz o sobie Sel. Ja powiem jej co robisz, a wtedy nie będzie chciała ciebie znać...a mój ojciec.-zaśmiał się.-Wpakuje cię do więzienia.-przerwał. -Zawrzyjmy umowę..Ja ciebie nie wsypię i pozwolę tu zostać, a ty..odczepisz się od Sel i mnie nie wsypiesz...-powiedział. Jak mam się od niej trzymać z daleka?-Będziesz mógł chociaż ją widzieć.-zaśmiał się ironicznie...




Wstałem z podłogi na której siedziałem i obmyłem twarz zimną wodą po czym wyszedłem z łazienki. Poszedłem z powrotem do salonu i tym razem usiadłem blisko Sel. Zbyt długo jej przy mnie nie było żeby teraz się od niej oddalać. W pewnej chwili filmu, udałem ziewnięcie i obiąłem Sel ramieniem, przyciągając ją blisko siebie. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się, oglądaliśmy film, aż w pewnej chwili zadzwonił telefon Sel.
-Przepraszam na chwilę.-powiedziała, a ja poszedłem za nią i schowałem się za szafą, chłopcy zrobili to samo.

                                                                      *Selena's Pov*


-Halo?-powiedziałam i przełknęłam ślinę, bo wiedziałam kto dzwoni.
-Gdzie jesteś?-zapytał od razu Ryan.
-Z Demi.-przełknęłam ślinę.
-Cholera nie kłam! Gdzie do kurwy nędzy jesteś!-wrzasnął do telefonu, a ja zrobiłam się blada.
-Poszłam się przejść..-powiedziałam modląc się żeby mój głos brzmiał normalnie.
-Sama?!-krzyknął.
-Tak Ryan, nie ma 5 lat!-krzyknęłam na niego.-Już wróciłeś?-zapytałam.
-Jeszcze nie, ale masz wracać do domu.-przewróciłam oczami.-I żadnych imprez!-powiedział głośniej na co znowu przewróciłam oczami.
-No jasne. Cześć.-powiedziałam i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Wróciłam do salonu, a oczy wszystkich skierowały się na mnie, to było trochę krępujące. 
-Justin, czy mógłbyś mnie odwieźć do domu?-zapytałam go, a on pokiwał głową i wstał z miejsca.Pożegnałam się ze wszystkimi, a po chwili już byliśmy w jego samochodzie.
-Kto dzwonił?-zapytał.
-Wiem, że podsłuchiwałeś.-westchnęłam.
-Już wrócił?-zapytał, a na jego twarzy pojawił się grymas.
-Jeszcze nie.-odpowiedziałam mu.
-Są twoi rodzice?
-Co to przesłuchanie.-zachichotałam.
-Może...-powiedział tajemniczo i zaśmiał się.
-Nie ma, wrócą jutro wieczorem.-powiedziałam, a on się uśmiechnął tylko, że bardziej do siebie niż do mnie.
-Co kombinujesz, Bieber?-zapytałam.
-Wiem, że podoba ci się to nazwisko, ale mogę cię zapewnić skarbie, że w przyszłości będzie twoje.-powiedział i uśmiechnął się do mnie zawadziacko, a ja oniemiałam. Co on sobie do cholery myśli. Resztę drogi jechaliśmy w ciszy, kiedy tylko dojechaliśmy błyskawicznie otworzyłam drzwi samochodu i z niego wyszłam. Usłyszałam, że ruszył za mną. Otworzyłam drzwi do domu i weszłam do środka, a on ciągle szedł za mną.
-Czego chcesz?-warknęłam.
-Nie tak ostro skarbie.
-Nie nazywaj mnie tak!-krzyknęłam i wbiegłam na górę. Już miałam zamykać drzwi do mojego pokoju kiedy on je otworzył i wszedł do środka.
-Wiesz, że jesteś mega wkurzający?-zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
-Ale mnie lubisz.-powiedział podchodząc do mnie na co ja zaczęłam się cofać do tyłu.
-Wcale nie.-szepnęłam i odsuwałam się dalej, aż natrafiłam na ścianę. On się do mnie zbliżył.
-Wcale tak.-wyszeptał mi do ucha, a moje nogi stały się miękkie.
-Z kąt możesz to wiedzieć?-zapytałam.
-Bo widzę jak na ciebie działam.-szepnął w moje usta.
-Niby jak?-zapytałam i odwróciłam głowę, a on musnął moją szyję swoimi ciepłymi wargami na co ja się zarumieniłam, a nogi miałam jak z waty.
-Właśnie tak księżniczko.-wyszeptał uśmiechając się. Kiedy odzyskałam zdrowy rozsądek odepchnęłam go od siebie. Podeszłam do mojej ogromnej szafy i wybrałam stanik z koronką i stringi, kiedy Justin zobaczył co wybrałam oblizał usta i już wiedziałam co sobie wyobraża. Zamieniłam się i wzięłam małą czarną z wieszaka. Tak zgadza się szykuje się na imprezę, a Justin mi w tym nie przeszkodzi. Z ubraniami weszłam do łazienki. Rozebrałam się po czym weszłam pod prysznic ,wykąpałam się i umyłam włosy truskawkowym szamponem. Kiedy wyszłam z łazienki zapomniałam, że moje kosmetyki są w pokoju. Owinęłam się ręcznikiem i modliłam, aby Justina już nie było. Wychyliłam głowę i rozejrzałam się po pokoju. Droga wolna. Wyszłam z pokoju i skierowałam się do biurka na którym były moje kosmetyki. Kiedy do niego podeszłam poczułam ręce oplatające mnie w talii.
-Jesteś taka seksowna.-wyszeptał mi do ucha i przyciągnął do siebie, a kiedy to zrobił poczułam wybrzuszenie w dolnej części jego ciała. Nie wiedziałam co zrobić, więc chwyciłam kosmetyki, wyrwałam się mu i szybko wbiegłam do łazienki, po czym zamknęłam drzwi na klucz i odetchnęłam z ulgą. Pomalowałam się, założyłam bieliznę i sukienkę. Przejrzałam się w lustrze. Nie chcę wyjść na zakochaną w sobie, ale wyglądam całkiem seksownie. Kiedy wyszłam z łazienki Justin leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Uśmiechnęłam się, wyjdę niezauważona. Już chciałam wyjść z pokoju kiedy czyjeś ręce zamknęły mi drzwi przed samym nosem.
-Do kąt się wybierasz?-zapytał sarkastycznie i spojrzał na mnie przygryzając wargę.
-Na zakupy?-zabrzmiało to bardziej jak pytanie niż stwierdzenie. Justin przewrócił oczami.
-Myślisz, że jestem głupi? Nigdzie nie pójdziesz!-krzyknął.
-Kiedy zaczęłam się ubierać myślałeś, że to dla ciebie?!-również krzyknęłam, miałam go dosyć.
-Zostajesz tu.-powiedział stanowczo.
-Nie jesteś moim ojcem!-krzyknęłam i chciałam wyjść, ale on znów zamknął drzwi.
-Zgoda chcesz imprezy?-powiedział, a ja pokiwałam twierdząco głową.-A więc chodź.-powiedział i pociągnął mnie za rękę. Wsiedliśmy do jego samochodu. Zanim Justin ruszył napisał do kogoś,  po czym schował telefon i ruszył. Pojechaliśmy pod jakiś klub muzykę było słychać na kilometr. Wyszliśmy z samochodu, a Justin do mnie podszedł i mnie obiął. Nie przeszkadzało mi to. Kiedy szliśmy w stronę wejścia wszyscy patrzyli na nas dziwnie. Zignorowałam to.  Bez problemu weszliśmy do środka, widocznie Justin znał tego ochroniarza. Zrzuciłam rękę Justina i wtopiłam się w tłum. Chcę się zabawić, a nie chodzić z ,,niańką". Podeszłam do baru i poprosiłam o dwa drinki. W dupie mam ,,Nigdy więcej alkoholu" .Przy barze stał jakiś koleś, spojrzał na mnie po czym uśmiechnął się do mnie i zaprosił do tańca, oczywiście się zgodziłam, ale przedtem wypiłam jeszcze dwa drinki. Byłam już pijana, tak jestem słaba...Tańczyliśmy razem, a raczej ocieraliśmy się o siebie, bo tańcem bym tego nie nazwała. W pewnej chwili koleś jakby na chwilę odparował, ale później znowu się pojawił. Zamknęłam oczy, a koleś mnie obrócił po czym wpił się w moje usta, a ja oddałam jego pocałunek...

______________________________________________________________________________
I jak chyba teraz już wiecie o co chodzi ;p już wiecie co to za gość pocałował Sel ? :33 :D

8 komentarzy: